Niezwykła historia “Madonny pod jodłami” - arcydzieła Cranacha, które wróciło do Polski po 65 latach
Obraz z Wittenbergi dla wrocławskiej katedry
Lucas Cranach starszy (1472-1553) był jednym z najwybitniejszych niemieckich malarzy i grafików epoki renesansu. Jego twórczość charakteryzowała się bogactwem kolorów, elegancją formy i zmysłowością przedstawień. Był także bliskim przyjacielem Marcina Lutra i zwolennikiem reformacji.
W 1510 roku Cranach namalował “Madonnę pod jodłami” - obraz olejny na desce lipowej o wymiarach 71 x 57 cm. Przedstawia on Marię z małym Jezusem na kolanach, trzymającym w ręku winne grono. Obok nich widoczny jest złoty sygnet z sygnaturą L.C. Tłem jest górzysty krajobraz z pochyloną brzozą i jodłami.
Obraz powstał w Wittenbergi, gdzie Cranach był malarzem nadwornym elektorów Saksonii. W 1517 roku został podarowany wrocławskiej katedrze przez biskupa Jana V Thurzona, który otrzymał go od sekretarza elektora Fryderyka Mądrego. Przez ponad 400 lat obraz znajdował się w kaplicy św. Jana Ewangelisty na Ostrowie Tumskim.
Kradzież i falsyfikat
W czasie II wojny światowej obraz został ewakuowany do klasztoru w Henrykowie, a następnie do Kłodzka, aby uchronić go przed zniszczeniem. Po wojnie wrócił do Wrocławia, ale wymagał konserwacji, ponieważ deska, na której był namalowany, pękła w dwóch miejscach.
Zadanie to powierzono ks. Siegfriedowi Zimmerowi, który był pracownikiem Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu i malarzem amatorem. Jednak ks. Zimmer miał zbrodniczy plan — zamówił u swojego dawnego parafianina, Georga Kupke, kopię obrazu i podmienił ją z oryginałem. W 1947 roku wywiózł prawdziwą “Madonnę pod jodłami” do Berlina, ukrywając ją w folii i torbie podróżnej.
Ks. Zimmer twierdził, że chciał ocalić dzieło przed komunistami i zwrócić je narodowi niemieckiemu. W latach 60. sprzedał obraz prywatnemu kolekcjonerowi, a później obraz wielokrotnie zmieniał właścicieli i pojawiał się na międzynarodowym rynku sztuki.
Tymczasem falsyfikat wisiał we wrocławskiej katedrze i nie budził żadnych podejrzeń. Dopiero w 1961 roku polska konserwatorka Daniela Stankiewicz odkryła, że obraz jest podróbką. Zauważyła liczne niedociągnięcia techniczne i artystyczne, takie jak przybrudzony koloryt, nieklarowne laserunki, obojętny wyraz twarzy Marii i Jezusa, zmniejszone wymiary, inny rodzaj drewna i inne szczegóły.
Powrót do Polski
Odkrycie fałszerstwa wywołało wielki skandal i rozpoczęło wieloletnią walkę o odzyskanie oryginału. W 1981 roku, biskupi z Niemiec zostali zaproszeni do nabycia obrazu od nieznanego kolekcjonera, który miał swojego przedstawiciela w galerii sztuki w Bonn. Skontaktowali się oni z polskimi duchownymi i poinformowali ich o sprawie.
Od tego momentu polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych prowadziło negocjacje z kolejnymi właścicielami obrazu, domagając się jego zwrotu. Nie było to jednak proste, ponieważ obraz co chwilę zmieniał swoją lokalizację. W 1985 roku obraz trafił do Szwajcarii, gdzie został zapisany jednemu z księży.
Ksiądz z parafii diecezji Sankt Gallen przekazał informacje na ten temat Wojciechowi Kowalskiemu, odpowiedzialnemu za restytucję dóbr kultury w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Niemniej jednak, "Madonna pod jodłami" nie została natychmiast przekazana z powrotem do Polski. Zajęło to aż 65 lat - do 2012 roku, kiedy to, dzięki współdziałaniu polsko-szwajcarskiemu, obraz został w końcu odzyskany.
27 lipca minister Radosław Sikorski zaprezentował w Warszawie dzieło Cranacha, po czym przekazał je katedrze we Wrocławiu.
Obecnie obraz jest przechowywany w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu i jest uważany za jedno z najcenniejszych polskich dóbr kultury. Jego wartość szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro. Jest to także dowód na to, że polska sztuka ma bogatą i fascynującą historię, która wciąż skrywa wiele tajemnic.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj